obrazów życie własne

Ikonosfera religijna rządzi się własnymi prawami. Popularność pewnych motywów narasta w określonych momentach historii, by potem znaleźć się w ikonograficznym lamusie i z ołtarzy wywędrować na kościelne strychy. 

Pewne motywy religijne w sztuce żyją autonomicznym życiem, tworząc własne historie, niezależne od źródeł kultu, a nawet inspirując postmodernistyczne interpretacje, czego najlepszym przykładem może być ikonografia świętej Wilgefortis, u której plastycznych źródeł leży wyobrażenie Chrystusa Volto Santo czczone w Lucce. 

Grafika dewocyjna z przedstawieniem Ukrzyżowanego ubranego w długą tunikę dotarła do społeczności, które zapomniały o włoskim oryginale tworząc opowieść o świętej dziewicy - męczennicy, której broda wyrosła w cudowny sposób ocaliła wiarę i dziewictwo, skazując jednak na męczeństwo.

I o ile w opisywanym powyżej przypadku mieliśmy do czynienia z pewną subtelną, ale istotną zmianą znaczeń, o tyle historia Czarnej Madonny na Haiti przedstawia się o wiele bardziej zjawiskowo, choć podobnie inkulturacyjnie. 

W początkach XIX wieku polscy żołnierze docierają na Haiti, by walczyć w haitańskiej rewolucji. Oficjalne źródła wspominają o grupie blisko pięciotysięcznej, ale jest wysoce prawdopodobne, że walczących (zwłaszcza po tej "drugiej" stronie barykady) mogło być więcej. Polscy żołnierze zabrali ze sobą w dalekie strony popularne litograficzne wyobrażenia Czarnej Madonny z Częstochowy, której śniada cera wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród Haitańczyków. 

Owo zainteresowanie przekute rychło zostało w wymiarze praktycznym na zmianę znaczenia i  zaowocowało wcieleniem chrześcijańskiej Bogurodzicy do lokalnych kultów i praktyk voodoo (które w rozumieniu praktykujących ów kult wcale nie stoi w opozycji do chrześcijaństwa, a stanowi jego wzmocnienie i pogłębienie). 

Stosunkowo szybko w obliczu zastanych (pozostawionych?) wizerunków Matki Boskiej Częstochowskiej tworzyć zaczęła się hagiografia wyjaśniająca poszczególne elementy wizerunku Czarnej Madonny. Nowe, aktualne znaczenia dodawane są do postaci i jej ikonicznej reprezentacji po dziś dzień. 

Tak oto Czarna Madonna z Częstochowy stała się Ezili Danto - boginią kultów voodoo.

Krwawe blizny na policzku są symbolem, który najwcześniej doczekał się nowej interpretacji. Według niej są pozostałością po stoczonej przez Ezili Danto walce z nad-kobiecą, płodną i seksistowsko emblematyczną białą siostrą Ezili Freda. Dzieciątko Jezus trzymane na ręku przez Czarną Madonnę stało się w opowieściach voodoo nieślubną córką bogini - Anais, która wspiera matkę w zaciekłej walce z niewiernymi mężami i mężczyznami, którzy stosują przemoc wobec kobiet - zazwyczaj eliminując agresorów przy użyciu noża.

Oba najstarsze przekonania wierzących wzmacniane są także o kultowe menu bogini, która uwielbia rum oraz papierosy bez filtra. Kult śniadej Ezili Danto podąża za współczesnością zdobywając patronaty nad grupami marginalizowanymi walczącymi o emancypację. I jak dawniej Ezili Danto walczyła o wyzwolenie niewolników haitańskich, tak dziś wspiera ruch LGTB w walce o równe prawa gejów, lesbijek i osób transseksualnych. Zresztą transgenderyzm bogini jest kolejną kwestią wymagającą szerszych badań i pogłębionej analizy.

Zjawiskowy kult, z równie zjawiskową hagiografią i praktykami quasi-liturgicznymi to doskonały przykład na "obrazów życie własne". Raz zaistniałe w ikonosferze zaczynają żyć własnym życiem, czasem zgodnym ze źródłami, z których się wywodzą, czasem stając w skrajnej opozycji do nich. Ezili Danto jest współczesnym fenomenem mieszczącym się w kręgu antropologii obrazu. Przykładem redefinicji znaczeń oraz tworzenia nowych jakości w obrębie chrześcijańskiej ikonosfery. Nowa jakość umieszcza wizerunek natychmiast na antypodach, czy w podziemiu oficjalnego kultu. Wymusza także funkcjonowanie owego nie tylko jako reprezentacji prawdziwie ludowych świętych, ale również jako ludowych obrazów, w najgłębszym (czyli niezależnym od oficjalnego, kanonicznego nurtu) rozumieniu tego słowa. 

         

śmierć myślenia?

... tego tradycyjnego, której początki wieszczyli niektórzy badacze polskiej wsi... a ja, świeżo po kolejnej turze badań w terenie stwierdzam, że tradycja w myśleniu i duch tradycyjny w narodzie jeszcze nie zginęły!

Badany problem - antropologia cudownego wizerunku...

Informatorzy - mieszkańcy wsi przybyli na odpust w popularnym sanktuarium maryjnym...

Skala wieku - rozpięta szeroko - od nastolatków po seniorów...

Wnioski - następujące...

Z ogromnym zaciekawieniem pozwalałem płynąc opowieściom, w które wplecione były historie poważne, zabawne, wzruszające i tragiczne... niechętnie przerywałem pytaniami z kwestionariusza badań, ale odpowiedzi na nie pojawiały się same.

"To bardzo dawna figura jest, ona została wyorana z ziemi... z ziemi, bo rolnik orał, potem siał i dlatego odpust na Siewną tu jest..."

- a dlaczego z ziemi?

"... bo ziemia to matka jest, chleb daje, bo z ziemi skarby pochodzą i Bóg tak chciał, żeby z ziemi, to znaczy z ludzi wzięli tę Matkę Boską"...

Początkujący nawet etnolog dostrzeże tu echa dawnych ajtiologii ludowych, bardziej wprawny zauważy myślowe związki z archetypem Ziemi-Matki, a poszukiwacz słowiańskich korelatów dostrzeże na wschodniej Słowiańszczyźnie silne związki ziemi z Maryją Panną. Nie brak także i materiału dla antropologa obrazu, który w opowieściach o pochodzeniu cudownego wizerunku zawsze znajdzie wydarzenie o charakterze mirakularnym, opatrznościowo instalującym kult w określonym miejscu i czasie.

Na dawne wierzenia przekazywane ustnie, czasem karmione literaturą budującą i drukami ulotnymi nakładają się nowe znaczenia - upowszechniane przez kler lansujący określony model postrzegania cudownego wizerunku i form kultu.

"Z Poznania przywiozło tę figurkę małżeństwo, oni na ofiarę ją przywieźli, bo dzieci nie mogli mieć... no i dali tu tę Matkę Boską i się urodziło dziecko... bo to ona Brzemienna jest... dawniej mówili, że to dziewczynka - znaczy się wie pan, dziecko... ale widać nie wiedzieli... ona dla małżeństw dzieci wyprasza, bo to Matka Boska Brzemienna - księża tak uczą..."

"Ona tę taką tuniczkę ma, a pod nią widać ten brzuszek... z nami na pielgrzymce szła matka z czteromiesięcznym dzieckiem, które tu wyprosiła... przychodzili, dawali tu na msze i się dziecko poczęło, widać Matka Boska tak chciała..."

- są w jednej pieśni takie słowa - "zjawiłaś się nam pod postacią dziecka..."

"A bo Matka Boska to wcześnie w ciąży była, to nie tak jak teraz... kiedyś to ludzie młode byli jak dzieci mieli, jak do ślubu szli... to teraz tylko tak czekają ze ślubem, a kiedyś to było inaczej i to Matka Boska dawno żyła to stąd tak o..."

Uparcie podtrzymuję tezę, że wieś w swoim myśleniu nie zmieniła się wiele, że wciąż jeszcze badać możemy kultury tradycyjne osadzone, a częściej nawet zagubione wśród otaczających i wpływających na nie zmian. Nie tylko Kolbergowi żyć przyszło przecież w ciekawych czasach ;) 

Etnolodzy, na wieś!