Żyd Żydowi nierówny

Elektryzują mnie odpustowe kramy, jarmarczne budy i sklepy z dewocjonaliami w popularnych miejscach kultu. Zadziwia zróżnicowanie asortymentu - od gumowych pająków po "Przepowiednie Królowej Saby", a nawet "Judeopolonię" (czyli podręcznik do samodzielnego rozpoznawania Żydów w życiu publicznym). 

Tych ostatnich zresztą nie brakuje, i wcale nie myślę tu o wizerunkach Chrystusa czy Marii, którzy czy się tego chce, czy nie Żydami byli, ale o stereotypowych wyobrażeniach bazujących na miejskich legendach, wieści gminnej czy dawnych (dalej zwanych tradycyjnymi) przekonaniach.

"Żydek" staje się powoli najpopularniejszą pamiątką z Polski, kraju, o którym XVIII-wieczna encyklopedia francuska wspominała, że to "kraj bagienny, w którym mieszkają Żydzi". Wykonywany w różnych technikach, najczęściej masowo, szybko, tanio, dostępnie dla wszystkich.

Mamy zatem "Żydki" odlewane z gipsu, lepione z modeliny - wszystkie z obowiązkowym grosikiem "na szczęście" oraz w postaci tanich reprodukcji naklejonych na płytę meblową. Zdarzają się i artykuły pierwszej klasy (bo, że "Żydek" w domu to artykuł pierwszej potrzeby - kupującym nie pozostawia najmniejszej wątpliwości) - są drewniane i ręcznie malowane - wariacje na temat Rembrandta i generalnie wariacje na temat wizerunku Żyda.

- Rzeźbię teraz Żyda, dla Żyda! - powiedział sympatyczny nieprofesjonalny twórca spod Torunia, u którego gościłem ostatnio. Będzie miał tę, no, jarmułkę - bo to Żyd i worek z kasą, a na nim namaluję symbol dolara - wie pan, to S z kreskami. To Żyd dla Żyda! Tak, takiego sobie zamówił, a pieniędzy ma tyle, że się w głowie nie mieści.

Związków Żydów z pieniędzmi szukać trzeba w średniowiecznej przeszłości, która wykluczając społeczność żydowską z kolejnych profesji spychała ją na margines życia społecznego i ekonomicznego, w którym lichwa stawała się jedyną możliwością utrzymania. Podobną profesją trudnili się chrześcijanie w krajach arabskich, ale o tym się głośno nie mówi, nie wie, nie wiem...

Pozostało popularne przekonanie, że Żyd z pieniędzmi, wielkimi pieniędzmi musi mieć coś wspólnego. Przekonanie nieszkodliwe do momentu, w którym nie zacznie się czyhać na żydowskie pieniądze. Rewaloryzując żydowskie życie można zawsze pokusić się o zajęcie żydowskiego majątku - o tym smutna historia już coś wie. 

Ale skoro "pieniądze szczęścia nie dają" skąd związki Żydów ze szczęściem. Popularnie przecież mówi się o "Żydkach" zapełniających sklepiki i stragany, że są do kupienia, sprezentowania "na szczęście". 

Zrozumieć ten fenomen można, sięgając do źródeł - czyli polskiej kultury tradycyjnej z jej myśleniem o swoich, obcych, oswajaniu, wykluczaniu. Badania terenowe prowadzone wśród mieszkańców wsi wykazały, że jednym z najpopularniejszych zachowań noworocznych było wypatrywanie Żyda, jako pierwszej osoby widzianej w pierwszym dniu nowego roku. Taki widok miał zapewnić całoroczne szczęście i powodzenie. Informatorzy nie potrafili stwierdzić dlaczego tak jest, po prostu tak było od zawsze. 

Podobne przekonania panowały wśród właścicieli pasiek i odpowiadających na ich zapotrzebowanie rzeźbiarzy tworzących ule figuralne przedstawiające Żydów. W takim ulu pszczoły mogły wieść życie ciche i szczęśliwe, a nade wszystko miodopłynne.


Bez wątpienia pozytywny obraz Żyda wynikał z popularnego przekonania o żydowskiej mądrości (czasem interpretowanej jako przebiegłość) i szczególnym Boskim wybraniu, a także starożytności żydowskiego rodu. Trzy aspekty, które w kulturze tradycyjnej szczególnie wysoko ceniono. Był wreszcie Żyd przybyszem z obcego świata - innej kultury, religii, a tym samym stawał się istotą na poły świętą, jak i niebezpieczną (jak wędrowne dziady, Cyganie). 

Jakie związki ze współczesnością mają owe przekonania? Najgłębsze... trwałe, zakorzenione, mimo zachwianej, bo przecież nie do końca przerwanej kulturowej transmisji pomiędzy pokoleniami i społecznościami. W swoim myśleniu współczesny Polak jest bardziej tradycyjny niżby piewcom śmierci kultury tradycyjnej zdawać się mogło. Z opisanych przekonań, utrwalanych poprzez czynniki merkantylne wyrasta świadomość o szczególnym charakterze "Żydka na szczęście". 

Ale jak takowy Żyd ma wyglądać? Tradycyjnie, czyli stereotypowo. Poznać go można przede wszystkim po nosie - tu posłużyć się mogę własnymi badaniami terenowymi i około rówieśniczymi. Po trzecim piwie okazuje się, że Żyd ma charakterystyczny nos, czasem przebiegłe, bystre oczy i generalnie "wygląda jak Żyd". Tego samego zdania była kultura ludowa z jej obrzędowością bożonarodzeniową, w której w grupach kolędniczych (zależnie od regionu oczywiście) chadzali zwykle "Żydzi". Mieszkaniec wsi, kolędnik stawał się "Żydem", przeobrażał się w niego nakładając na twarz maskę, która eksponowała charakterystyczne - zdaniem i przekonaniem grupy cechy fizjonomiczne. Takową maskę, genialny przykład powyższych stwierdzeń znalazłem w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Maska wykonana w Istebnej w latach pięćdziesiątych zakorzeniona jest formalnie i znaczeniowo w popularnych wyobrażeniach Żyda.


I znów owo wyobrażenie silnie zakorzenione jest w badanej współczesności. Skrajnie prawicowe portale zawierają wykazy charakterystycznych żydowskich cech fizjonomicznych, których posiadanie - nawet przy zmienionym nazwisku i wyznaniu jasno świadczy o etnicznej przynależności podejrzanego. Nic dziwnego zatem, że wizerunki Żydów, które można współcześnie nabyć posiłkują się tymi dawnymi wyobrażeniami i przekonaniami, tak by nikt nie miał wątpliwości, że sportretowany rzeczywiście jest Żydem. Do owego stereotypu nawiązywały i wciąż jeszcze nawiązują (zanikające co prawda) tradycyjne kukły "Judasza" wieszane jak biblijny szwarccharakter na drzewach i palone w Wielki Piątek jak poskromione (a przecież i przez to - oswojone) zło.

   
Czy jednak owe "pamiątki z Polski" muszą nosić na sobie jakieś mroczne piętno? Czy muszą majaczyć upiorami z przeszłości? 

Nie, gdyby wskrzesić pewną zapomnianą zabawkarską tradycję z Krakowa. Tłumy mieszkańców grodu Kraka i okolic ciągnęły w poniedziałek wielkanocny na zwierzyńcowy "Emaus" - odpust odbywający się w kościele Salwatora. Na odpuście owym można było kupić pewną charakterystyczną zabawkę, zwaną "Żydkiem Emausowym". Czemu Żyd? Może przez związek z wielkanocną obrzędowością, o której wspominałem, zapewne przez baczną obserwację rytualnych zachowań, która stawała się świetnym pretekstem do zabawkarskich sztuczek. Drewniane figurki Żydów w charakterystycznych chasydzkich strojach - chałatach i sztrajmelach na głowie, obowiązkowo z brodami i pejsami stały na sprężynkach zamocowanych w drewnianych podstawkach. Jednym ruchem dłoni można było wprawić w ruch taką figurkę, by "kiwała się jak Żyd przy pacierzach". Czasem przedstawiano Żyda z kozą, innym razem z kogutem (echo obserwacji ekspiacyjnego obrzędu - kaparot), zwykle ze zwojami hebrajskich liter (zabawkarze masowo wykupywali wówczas żydowskie gazety) i instrumentami muzycznymi. Cech fizjonomicznych żadnych, przynajmniej tych karykaturalnych. Prosta, nie pozbawiona ciepła obserwacja sąsiadów... wdzięczny temat do portretowania poprzez barwną obrzędowość, kostium, świat wierzeń i zwyczajów. Sporo moim zdaniem w tej obserwacji sympatii, a portretowanym w syntetycznych formach nie brak jakiejś wewnętrznej godności.



Próżno szukać jednak "Emausowych" Żydów na samym "Emausie", jak i w Sukiennicach, na Kazimierzu... kilka limitowanych egzemplarzy krakowskiej zabawki przygotował Dom Zwierzyniecki na wystawę poświęconą zwierzynieckiemu odpustowi. Szczęśliwie wszedłem w jej posiadanie, choć cena mroziła krew w żyłach. Czemu brakło owej figurce, jak na ironię szczęścia? Może dlatego, że obecnie mało stereotypowa? Może dlatego, że portretuje świat, którego w Polsce nie ma od dawna? 

Jak się okazuje Żyd Żydowi nierówny. Są przedstawienia neutralne, wynikłe z obserwacji rzeczywistości - jak owe zabawkarskie dokumenty przedwojennego Krakowa. Są nawet w pewnym (pozytywnym) sensie magiczne - rzeczone ule, które niczego z ludowej ksenofobii w sobie nie mają. Są wreszcie i te obciążone bagażem wrogości opartej na przekonaniu o bogobójczym charakterze Żydów i takie, które czerpią z obu w równym stopniu. Liczący pieniądze Żyd to widok magiczny, ale i na równi stereotypowy. Posiada pieniądze, których można stać się posiadaczem, oby tylko na drodze cosobotniego odwracania obrazka "do góry nogami" i "wytrząsania" pieniędzy z Żyda. Sam jednak zabieg ma coś, co w moim odbiorze nosi na sobie piętno mentalnej przemocy. Żyd z obrazka nie dzieli się pieniędzmi dobrowolnie, należy je z niego wydobyć siłą, w dniu dla Żyda ważnym, ale i w dniu, w którym ze względów rytualnych jest on najbardziej bezbronny.


Antropologiczna analiza współczesnych zjawisk "irreligijnych" pokazuje, że elementy myślenia tradycyjnego są wciąż obecne w społeczeństwie. Tradycyjna kultura ludowa ewoluuje, zmienia się, czerpie miejskie impulsy, ale gdzieś bardzo głęboko wciąż pozostaje zakotwiczona w świecie wyobrażeń i przekonań niedalekich od tego, co notowali pierwsi ludolubowie - fascynująca to podróż - bliska i odległa w czasie jednocześnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz